piątek, 19 października 2012

DZIEŃ Z ŻYCIA MATKI POLKI




00.05 kładę się spać w głowie powtarzając rzeczy, które zapakowałam i myśląc i wszystko jest. Popołudniu dostałam informację, że zwolniło się miejsce na badanie dla Poli i o 8.00 mamy być w szpitalu na Woli na czczo
Nastawiam budzik, dla siebie i dla niej, o 4.00 może zjeść ostatni posiłek.
1.00 pobudka- karmienie, przewijanie, usypianie
2.15- idę spać
4.00 - dzwoni budzik, na szczęście usłyszałam, udało się nakarmić na śpiocha więc 4.30 idę spać
5.45 - czas wstawać zjeść śniadanie, przewinąć i przebrać małą
6.45 - siadam za kierownicą. Wola niby blisko ale dojechanie na 8.00 graniczy z cudem więc opcje są 2: wyjść normalnie i nie dojechać lub wyjechać przed wszystkimi i być sporo przed czasem
7.15 - parkuję pod szpitalem, rozładowuję auto i z całymi tobołami wędruję do środka. Ktoś na podjeździe dla wózków ustawił stojak z gazetami, szarpię się więc z nim i zaczynam podjeżdżać. Podjazd jest węższy niż nasz rozstaw kół więc jadę na krawędziach ale to nie pierwszy raz. Ostatnie 5 schodów a Pan ochroniarz, jak widać po długim procesie myślowym, postanowił mi pomóc, z zaskoczenia podnosi wózek z jednej strony i Matka Polka ledwo nie traci jedynek. 
7.30 - docieram na oddział, wyjmuję dziecko by spróbować je uspokoić. 
8.30 - zapraszają nas na badanie więc ja z dzieckiem na ręku zbieram toboły: torebka, torba, reklamówka z jedzeniem, kurtka, czapka, apaszka, czapka i kurtka Poli, księżyc grający, Pan słoń, 2 koce i fotelik samochodowy na stelażu próbuję przedostać się wąskim korytarzem do zabiegowego, nie przejeżdżając po palcach innych pacjentów. Pot leje mi się po plecach. 
8.40 - zaczynamy. Jaka miła wiadomość, mam asystować, łzy cisną mi się na oczy. Aplikują Poli sondę przez nos. Idziemy na rtg - tym razem wózek zostaje ale zadanie arcy trudne, proszę wziąć córkę, tylko nie ciągnąć za kable, trzymać ją spokojnie, przytrzymać jej ręce by sobie kabli nie wyrwała i trzymać mechanizm. Idziemy prześwietlają nas obie, bo przecież ktoś musi trzymać dziecko. 
11.00 zabieram fotelik na stelażu, torbę do wózka, torebkę, siatkę z jedzeniem, kurtkę, apaszkę, czapkę, zabawki i kocyki i wciąż trzymając Polę i mechanizm uważając na kable i jej ręce próbuję ją ubrać i zapakować foteli bez odciągania pasów (do odciągnięcia pasów 2 ręce niezbędne). Czuję, że od rana ręce już mi omdlały, kręgosłup pęka (wychylenie do tyłu by dziecko nie było w pionie, to świetne ćwiczenie na mój stan zapalny w lędźwiach- mam go już 3 miesiące i jakoś nie po drodze mi przeczytać ulotkę i zażyć leki :/ ale muszę inaczej lada moment przestanę chodzić- tu drogie Panie, trochę nieedukacyjnie, bo nie powinnam ćwiczyć. Pamiętajcie, że przy bólu kręgosłupa się nie ćwiczy ale ostatnio, to moja jedyna przyjemność więc nie umiem sobie odmówić, poza tym dodaje mi to sił). Docieramy do auta, znów wszystko przepakowuję, jedziemy. 
12.00 jesteśmy w domu, jedyne czego potrzebuję, to sen. Moja córka w tym czasie ma inną potrzebę. Jednak jak się do mnie uśmiechnęła z tą sondą w nosie, to nie wytrzymałam i się rozpłakałam, jest cudowna i tak bardzo chciałabym by takie cierpienia jak dziś ją omijały. Cóż czas na zabawę. O dziwo Pola z sondą nie płacze!!! Bawimy się godzinę, karmimy i humor się kończy więc idziemy na spacer. 
A Matka Polka?
Do jutra poza opieką pilnuje by dziecko nie wyrwało sobie sondy z nosa, a To próbuje zrobić to tak usilnie, że gdybym ją do Bałtyku wsadziła, to dopłynęłaby do Norwegii. A do tego wszystkiego trzeba przecież jeszcze notować jedzenie Matki. Ach... to piątek, tak?

12 komentarzy:

  1. Współczuję Wam dziewczyny.
    To i Poli ale wierzę, że dacie radę i wszystko będzie jak trzeba.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzizys,to ja sie skarzylam ze ojca nie ma ciagle,ze sama z tym wozkiem i reszta inwentarza, ale tej sondy bym chyba psychicznie nie udzwignela..podziwiam Cie za sile i jestem pewna,ze z dnia na dzien bedzie lepiej..jak wyniki??pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej;/ Dałaś radę, tylko na kręgosłup uważaj - masz tylko jeden!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co napisać...jak sobie z takimi trudami radzisz, to później będzie łatwiej. Tak. Tego Ci życzę! I żeby to łatwiej, lżej i cudownie jak najszybciej przybyło!

    Ściskam Was Dziewczyny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Masakra...oraz wysyłam trochę ciepła, jutro będzie lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  6. BO-ZE.
    lza mi pociekla.
    Wyobrazilam sobie Ciebie jak to wszystko niesiesz..:(
    i dzwigasz i cierpisz i wiesz ze wypuscic z rak nie mozesz..
    Ilez matka musi sie nacierpiec. dla dobra dziecka.
    straszne..
    kochana mam nadzieje ze chociaz to badanie ktoro nie wiem co mialo robic, wyjdzie dobrze. I niech weekend szybko minie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby tylko to badanie coś dało, czasami warto się przemęczyć. Współczuję-początki macierzyństwa i bez takich atrakcji jak Twoje są ciężkie, a tutaj dodatkowe problemy. Ważne, że to minie, tylko trzeba dotrwać do tego momentu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mi przykro. Biedna Pola ile się musi wycierpieć:/ trzymajcie się, bądźcie dzielne:*

    OdpowiedzUsuń
  9. trzymajcie się dziewczyny jesteście mega dzielne!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. O ludzie!! aż mnie ciarki przeszły!! jesteś mega dzielną mamą!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie jestes matka polka,ale supermatka!

    OdpowiedzUsuń