poniedziałek, 9 kwietnia 2012

ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH

Święta za nami, mogę powiedzieć, że z jednej strony się cieszę, bo to intensywny okres, z drugiej przydałby się jeszcze jeden dzień wolny. 

Dziś ku przestrodze i nowe ciążowe spostrzeżenia ;)

Ku przestrodze:

Czułam, że podróż na Święta do rodziny T. to nie jest najlepszy pomysł, bo nie wiem jak zniosę podróż tylko jak to wyjaśnić. Przeczucia mnie nie myliły, bo przejechanie 150 km, zajęło nam 4h. 4h w jednej pozycji i z ograniczonym dostępem do toalety sprawiły, że dostałam skurczy, niestety regularnych, co 15 minutowych :/
Strach ma wielkie oczy więc profilaktycznie zażyłam środki rozkurczowe, które stały się już moim nowym wyposażeniem kurtki i wytrwale leżałam. DZIĘKI BOGU POMOGŁO!!! Następny dzień też spędziłam leżąc, bo wiedziałam, że czeka nas podróż powrotna. Chodź w drugą stronę poszło już sprawniej. WNIOSKI- to moja ostatnia taka podróż w tym stanie, położna stwierdziła, że chyba oszalałam, i że macica ma ogromny wysiłek przy takiej ciągłej podróży więc mam "wrzucić na luz".


Spostrzeżenia:
Pamięci - przybywaj !!!

W niedzielę jechaliśmy na chrzciny, ponieważ nietypowo charakteryzuję się dość dobrą orientacją, to T. zapytał mnie jak jedziemy. Pewnym głosem odrzekłam prosto, potem w lewo i znów prosto. 
Jechaliśmy, godzina chrzcin nieubłagalnie się zbliżała a naszego celu nie było widać. Dopiero jak zobaczyliśmy tabliczkę Nowy Dwór Mazowiecki 24km, wiedzieliśmy, że to na pewno nie tu. Orietnacja zniknęła wraz z pamięcią :/ W końcu się udało, okazało się, że skręciliśmy jedną ulicę dalej. 


Wieczorem zabrałam się za robienie tarty owocowej. Wszystko szło idealnie. Ciasto już kończyło pieczenie kiedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego na stole leży cukier i w której części robienia ciasta się  go dodaje. Oczywiście przed pieczeniem :/

Więc jak to mówią kto nie ma w głowie, ten ma w nogach :)

RUCHY

drogie przyszłe mamy, po moich wszystkich podróżowych perypetiach, moje dziecię trochę się uspokoiło. Uspokoiło się tak bardzo, że aż zaczęłam się niepokoić, bo po pierwsze co chwilę ktoś pyta rusza się? i co ja mogę wtedy odpowiedzieć? po drugie wszędzie piszą jak nie odczuwasz ruchów dziecka natychmiast pędź do lekarza :/
Dla uspokojenia się pojechaliśmy na IP, serce malutkiej idealnie biło, po prostu potrzebowała odpoczynku. I uwaga, położna powiedziała, że może być regularność ruchów ale może jej też nie być, bo to zależy od wielu czynników, między innymi od wzrostu dziecka, napięcia macicy i ruchy każdego dnia mogą być inne. 

I tym optymistycznym akcentem, życzę Wam jutro słonecznego, spokojnego dnia ja uciekam śnić. 


7 komentarzy:

  1. Ojjj widzę, że w Święta najadłaś się nie tylko pyszności, ale i też strachu!! Odpoczywaj teraz intensywnie, bo te skurcze nic dobrego nie wróżą, niech mąż Cię wyręcza w czym się da :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekarz powiedział, że to był fałszywy alarm i efekt obciążenia macicy jedną pozycją więc jesteśmy już spokojne :)
      A co do męża to my wiecznie w pracy więc jedyne w czym może mnie wyręczyć to zakupy.

      Usuń
  2. Hmm, ja na święta też wyjeżdżałam do rodziny męża. W jedną stronę 215 km, 3,5 godziny drogi, prowadził On. Droga powrotna wydłużyła nam się o 70 km, bo zajechaliśmy do jeszcze jednej rodzinki. Tym razem prowadziłam ja i też poszło sprawnie :) Choć pierwsze kilkanaście km byłam rozkojarzona, bo dawno nie jeździłam, a i brzucho pełny i lekko senna byłam :) Siadać za kierownice mi się nie chce, ale jak już to nadejdzie, to idzie mi jeszcze całkiem dobrze ;)

    Z pamięcią u mnie totalnie do dupy! :D Rozkojarzona jestem na maksa, czasem coś mówię i w połowie zapominam do czego dążę buhaha :D

    Co do naszych mężów i wcześniejszego wpisu. Mój na początku też myślał, że przesadzam, ale z czasem, jak brzucha przybyło, zaczął zauważać, że jest mi coraz ciężej. Teraz czasem przegina nie pozwalając mi na coś, co tak naprawdę mogłabym jeszcze spokojnie zrobić :)

    Święta, święta i po świętach...było pysznie, ale teraz jest ciężko :D Przez miesiąc przybył mi 1 kg, a teraz czuję, że przez te 3 dni świąt przybyło mi już przynajmniej 3 kg więcej! No zobaczymy hehehe...

    Ściskam!
    battito...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jeżdże ale już bez takiej przyjemności jak kiedyś :/

      Usuń
  3. Ja też myślałam o dłuższej podróży za jakieś 2 tygodnie, ale Twoje perypetie skłoniły mnie do przemyślenia tego planu... No cóż, przyjdzie czas na wycieczki. We troje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Kochana, lekarz powiedział, że to dlatego, że 4h non stop. Z racji "tworzenia autostrady" (swoją drogą już 7 lat :/ ) nie było się po trasie jak zatrzymać więc podróż generalnie OK ale z postojami dla mamy i malucha.

      Usuń
  4. I tak właśnie z kobietami w ciąży jest: nie dogodzisz :-) rusza się, bryka - martwię się czy wszystko Ok, nie rusza się lub są to nikłe poruszenia (ale jednak je czuję) - źle, bo się martwię czy wszystko OK... Uspokoiły mnie słowa Twojej położnej.. A że to dopiero początek odczuwania przeze mnie ruchów Małego to jeszcze nie mam w obserwowaniu tego zjawiska doświadczenia... Kupię sobie chyba domowe usg :-) bo inaczej zwariuję do końca ciąży... :-)

    OdpowiedzUsuń