czwartek, 14 czerwca 2012

INSPIRACJA- dla tych co starają się o dziecko

Dziś mały powrót do korzeni. Czas tak szybko leci, że zapomniałam już, jak przechodziłam gehennę lekarską związaną z faktem starania się o dziecko. Może też w związku z komplikacjami ciążowymi ale o tym pewnie też zapomnę jak tylko mała będzie z nami. 

Teraz jak jestem w ciąży co raz więcej osób z mojego otoczenia podchodzi i przyznaje się, że też się stara ale np. coś nie wychodzi. To chyba już ogólny problem naszego społeczeństwa. Stres, pęd, styl życia sprawiają, że wiele osób musi naprawdę się postarać by móc mieć dziecko. 

A w sumie rzeczywiście mało się o tym mówi, zresztą ja też na co dzień o tym nie opowiadam ani o perypetiach ciążowych więc większość osób myśli, że wszystko idzie tak cudownie ale z drugiej strony czym tu się chwalić a raczej po co obarczać innych własnymi zmartwieniami, z drugiej strony są takie emocje, których nie da się opisać a przynajmniej ja nie potrafię.

Robiąc porządki natchnęłam się na artykuł z Twojego Stylu, który:

1. dodał mi siły w momencie zwątpienia
2. sprawił, że zaczęłam pisać bloga

A cud, starania, wiara i wytrwałość sprawiły (o tym w początkowych postach w linki zakładce pco- o lekarzach, leczeniu i kalendarzyku małżeńskim jako metodzie NIEantykoncepcji), że już dzień po zaczęciu pisania bloga na teście ciążowym ukazały się magiczne 2 kreski. 

Może komuś z Was lub Waszych znajomych ten artykuł też pomoże, doda sił i wiary do działania.









6 komentarzy:

  1. Pamiętam jak mnie kiedyś wkurzył wywiad z Panią R. która twierdziła, że problem z poczęciem to brak romantyzmu i wspólnych wyjść i jeszcze inne bzdury... W wolnej chwili poczytam to co wkleiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że straszna też jest znieczulica i niekompetencja niektórych lekarzy. Ja w ciągu miesiąca 3x usłyszałam, że nie mam szansy na dziecko. 2óch lekarzy stwierdziło to na oko i jeden nie zauważył pęcherzyka na usg i po miesiącu byłam w ciąży. Ale emocje jakich mi dostarczyli bezcenne. Jak moja lekarka zobaczyła w jakim jestem stanie, to się przeraziła.

      Usuń
  2. Moja przyjaciółka ma PCO. Dowiedziała się o tym dopiero kilka miesięcy temu i teraz stara się usunąć z organizmu 17 pęcherzyków, które przez poprzednie lata nie zostały uwolnione (!). Mówi, że ok. listopada będzie mogła wznowić starania o dziecko. Strasznie trzymam za nią kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm usunąć? jak to? Ja byłam zapisana na laparoskopię ale już nie dotarłam, bo zaszłam w ciążę :) Więc trzymam za nią kciuki za przyjaciółkę.

      Niestety w Polsce jest mała wiedza na ten temat i np. w porównaniu ze Stanami, to jesteśmy daleko w tyle. W 2008 roku byłam na takiej specjalnej diagnostyce w szpitalu Bielańskim i spotkałam sporo dziewczyn, którym stwierdzono PCO dopiero jak zaczynały się problemy z zajściem w ciążę a przecież wcześniej też to widać.

      Usuń
    2. Z tego co zrozumiałam to te pęcherzyki są z poprzednich lat - kiedy powinny być uwolnione a nie były (?) i chyba przez nie jajowody są niedrożne? Nie do końca się orientuję jak to wygląda. Lekarz powiedział jej, że może je usunąć operacyjnie lub przez antykoncepcję. Wybrała tabletki i teraz ma je brać przez jakiś czas, a od listopada chce znowu próbować. Ona zawsze miała bardzo nieregularne miesiączki i teraz mówi, że nie będzie w stanie ocenić dni płodnych, więc muszą po prostu próbować trafić w odpowiedni moment "na ślepo" :/

      Usuń
  3. Czytałam, poczęłam dziecko w kolejnym miesiącu, 2 tygodnie po tym jak abonamentowa lekarka obejrzała moje PCO i stwierdziła "że owulacji tutaj nie ma na pewno"- postaram się moją historię PCO z happy endem opisać na blogu

    OdpowiedzUsuń