wtorek, 26 czerwca 2012

PEŁNA MOBILIZACJA

Córcia nas trochę straszy więc wczoraj nastąpiła wszelka mobilizacja:


  • torba do szpitala spakowana
  • pranie dla Kluski zrobione- jeszcze trzeba będzie poprasować (swoją drogą zaskoczyły nas skarpetki po rozpakowaniu)
  • Tata przeinstruowany co ma zabrać dla mamy i dla dziecka, co ewentualnie dokupić




A czemu taka mobilizacja?

Wczoraj pojechałam na spotkanie z położną. Swoją drogą bardzo sympatyczna. 
Mówię, że jestem tu co tydzień na kontrolnym KTG a Pani mi mówi, to po co ma pani jutro lub w śr przyjeżdżać, dziś pani zrobię. Pomyślałam- super. 
I znów na KTG mocne, regualne skurcze więc wezwano lekarza, szybkie badanie i opinia:

proszę tu leżeć (akurat robili mi badanie na sali porodowej) bo teraz mam cesarskie cięcie ale za godzinę zrobimy USG, bo chyba zaczęła się akcja porodowa)
myślę "super" ale nawet jakoś to do mnie nie dotarło a wszyscy w około starali się być bardzo spokojni. Zadzwoniłam do męża, że nie zdążę na mój cukrzycowy posiłek i że może by mi przywiózł. 
Mąż dzielny odnalazł mnie w szpitalu więc mu powiedziałam co i jak i tak sobie czekaliśmy tłumacząc Klusce, że to jeszcze nie jej pora.

Po badaniu stwierdzono, że porodu jeszcze nie ma ale też na tym etapie ciąży, skoro mam blisko do szpitala, nie ma sensu nas zostawiać na patologii. Mamy jechać do domu i POLEGIWAĆ ;) tzn. nie musimy leżeć ale mamy się bardziej oszczędzać.

Co najśmieszniejsze, mąż (T) był dzielny ale jak wyszliśmy ze szpitala, to wywiązał się między nami taki dialog:

T: chyba trzeba zrobić zakupy
P: tak
T: jedziesz ze mną czy sam?
P: ja pojadę do domu, sam jedź. Kup mi pierś z kurczaka, szynkę Kapelana, czyli z indyka
T: ok, czyli mam kupić szynkę Szambelana i szyjkę z indyka
P: z uśmiechem, tak kochanie, chyba się trochę zdenerwowałeś, spokojnie
T: chyba tak :)

Jakie to urocze jak się facet nasłucha o szyjkach macicy i nie chce pokazać swojego stresu. Kochany T...

10 komentarzy:

  1. :D Uroczy dialog :D Witamy więc w klubie "polegujących" :) Oby nie zbyt szybko poległych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczę, że żadna z nas nie polegnie- Ty to na pewno już nie bo w sumie już donoszona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. :D szyjkę z indyka... ach te męskie nerwy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię tego określenia, ale naprawdę - oplułam monitor ze śmiechu:D

    Szyjka z indyka:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha takie dialogi są najlepsze :D postresowałaś męża, biedny na głowę już dostaje z tymi okołoporodowymi sprawami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to się śmieję, że takie mi niespodzianki robią w szpitalu na tych moich co tygodniowych kontrolach, że jak naprawdę zacznę rodzić, to się nie zorientuję :D

      Usuń
  6. A ja prawie kończę 38 tc i skurczów jak nie ma tak nie ma... Coś czuję, że się szybciej rozpakujesz:) Oby szybko i bezboleśnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powiedział mi też lekarz w szpitalu, że czasem tak jest ze skurczami i w 37 tc przechodzą :/ więc nic nie wiadomo :)

      Usuń